- Newsletter Canexpol Group
- Posts
- Nowe marki kosmetyczne mają przewagę. Wykorzystaj to!
Nowe marki kosmetyczne mają przewagę. Wykorzystaj to!
Jak startupy kosmetyczne mogą pokonać gigantów dzięki innowacjom w składnikach?
Nowoczesne formuły są Twoją największą przewagą konkurencyjną
Innowacje w składnikach kosmetycznych napędzają obecnie rozwój całej branży. Konsumenci są coraz bardziej świadomi i podchodzą do zakupów w sposób „ingredient-first”, czyli zwracają najpierw uwagę na listę składników i ich jakość.
Co to oznacza dla nas? Konieczność nadążania za trendami składnikowymi i transparentnej komunikacji.
Najważniejsze wnioski obejmują:
Wzrost znaczenia naturalności i zrównoważonego rozwoju
Nowe składniki ze źródeł odnawialnych i upcyklingu
Boom na składniki „pro-healthy” i biotechnologię
Kluczowa rola transparentności i dowodów naukowych
Jeśli jesteś nowym właścicielem marki kosmetycznej stoi przed Tobą wyjątkowa szansa – możesz od razu wejść na rynek z DNA opartym o innowację składników, bez bagażu przestarzałych formuł.
Oto kluczowe strategie, które powinieneś rozważyć:
Wybór niszy i unikalnego składnika przewodniego: Na starcie skup się na jednym wyróżniku składnikowym, który stanie się osią marki. Może to być np. linia oparta o probiotyki i mikrobiom skóry (trend, który wciąż zyskuje na znaczeniu), kosmetyki z adaptogenami (łączące pielęgnację z dobrostanem psychicznym), czy zaawansowane peptydy biotech o udowodnionym działaniu przeciwstarzeniowym.
Taka specjalizacja ułatwia zbudowanie spójnej historii marki i trafienie do określonej grupy odbiorców szukających konkretnych rozwiązań.
Przykładowo młoda marka Mother Science wprowadziła pierwszy na rynku kosmetyczny związek Malassezin (pozyskany biotechnologicznie antyoksydant z drożdży) jako swój „hero ingredient” na przebarwienia – to pozwoliło jej zaistnieć obok dużych graczy unikalną ofertą.
Zwinność i szybka adaptacja trendów: Nowe firmy mają tę przewagę, że mogą działać zwinniej niż korporacje. Powinieneś śledzić raporty trendów (np. z targów in-cosmetics) i testować innowacje w małej skali.
Dzięki mniejszej biurokracji możesz szybciej reformułować produkt, by włączyć popularny składnik sezonu. Ważne jest jednak wyważenie ryzyka – przed masowym wdrożeniem nowinki warto przeprowadzić testy konsumenckie lub limitowaną edycję, by ocenić odbiór i ewentualne reakcje alergiczne. Współpraca z doświadczonym chemikiem kosmetycznym czy laboratorium private label takim jak nasze umożliwi sprawne i bezpieczne rozwijanie prototypów.
Wiem, że “testy konsumenckie” brzmią trochę poważnie ale da się to załatwić na dużej grupie znajomych - po prostu musisz dostać feedback, który będzie statystycznie istotny oraz uniknąć tzw. “efektu mamy”. Polecam przeczytać książkę “The Mom Test - How to talk to customers & learn if your business is a good idea when everyone is lying to you.”
Budowanie wiarygodności przez naukę od początku: Młoda marka musi zapracować na zaufanie od zera, dlatego od razu powinieneś kłaść nacisk na dowody skuteczności swoich produktów.
Warto inwestować w mniejsze badania aplikacyjne czy laboratoryjne potwierdzające działanie kluczowego składnika w formule. Można także posiłkować się istniejącymi badaniami – np. jeśli wprowadzasz krem z niacynamidem, przytocz uznane publikacje o jego efektach na skórę.
Obecnie ~37% użytkowników kosmetyków twierdzi, że badania naukowe wpływają na ich opinię o składnikach, a w segmencie „clean beauty” aż 44% uważa testy kliniczne za filar zaufania.
Nowa marka powinna więc komunikować językiem faktów: procentowa redukcja zmarszczek, liczba dni do poprawy nawilżenia – to wszystko buduje profesjonalny wizerunek.
Historia i edukacja jako narzędzie marketingu: Konsumenci uwielbiają ciekawą historię – np. krem oparty o dawną recepturę ziołową, ale ulepszoną technologią, albo serum stworzone we współpracy z naukowcami uniwersyteckimi.
Twoja marka powinna angażująco opowiadać o swoim innowacyjnym składniku – skąd pochodzi, jak jest pozyskiwany, w czym przewyższa tradycyjne substancje.
Jeśli np. używasz upcyklingowanych fusów kawy w peelingu, podkreśl, że to ratuje tony odpadów i że kawa ta zawiera antyoksydanty korzystne dla skóry.
Edukacyjne treści (artykuły na blogu, infografiki, webinary) nie tylko przyciągną świadomych odbiorców, ale też pozycjonują Twoją markę jako eksperta. To szczególnie ważne w erze mediów społecznościowych – marki dzielące się wiedzą zyskują społeczność, a platformy jak TikTok czy Instagram pełne są treści beauty, gdzie edukacja plus lifestyle świetnie rezonują.
Współpraca i networking w branży: Nie powinieneś działać w izolacji. Warto abyś uczestniczył w targach i konkursach branżowych, by nawiązać kontakty z dostawcami przełomowych surowców.
Często dostęp do innowacyjnego składnika można uzyskać na zasadzie partnerstwa lub bycia jedną z pierwszych marek, które go użyją (co bywa wspierane rabatami czy wspólną promocją).
Aktywność w inkubatorach kosmetycznych lub akceleratorach ułatwia też zdobycie mentorów z doświadczeniem w regulacjach i rozwoju produktów.
Dla małego brandu może być korzystne wejście we współpracę z większą firmą (np. licencjonowanie formuły lub dystrybucja), by zyskać wsparcie kapitałowe i dostęp do szerszego rynku – byle przy tym nie zatracić swojego innowacyjnego charakteru.
Podsumowując, powinieneś oprzeć swoją strategię o innowacyjność, autentyczność i szybkość działania.
Konkurencja na rynku beauty jest duża, ale odpowiednio sprofilowana marka – np. wegański brand hi-tech wykorzystujący fermentację roślinną jako przewagę – może skutecznie przyciągnąć klientów zmęczonych ofertą masowych koncernów.
Kluczem jest skuteczne komunikowanie, że Twoja marka dostarcza coś nowego i wartościowego, jednocześnie spełniając wszystkie standardy bezpieczeństwa i jakości.
W tym przypadku jasne i precyzyjne USP jest koniecznością - tutaj nie ma miejsca na błąd. Na szczęście USP może ewoluować w trakcie cykli życia marki i jej portfolio.
Wykorzystaj swoją przewagę i szybciej reaguj na trendy
Patrząc w przyszłość, można oczekiwać, że obecne trendy składnikowe będą nabierać rozpędu i kształtować krajobraz rynkowy w kolejnych latach:
Dalsza “biologizacja” i zrównoważenie: Do 2030 r. branża prawdopodobnie zbliży się do realizacji ambitnych celów typu L’Oréal (95% składników odnawialnych) w szerszej skali.
Biotechnologia stanie się codziennością – spodziewam się wysypu lab-made alternatyw dla dotychczas kontrowersyjnych surowców. Już teraz aktywne są projekty tworzenia w labie palmowego oleju (by chronić tropikalne lasy) czy hodowli komórek roślin leczniczych zamiast ich zbioru z natury.
Wraz z doskonaleniem tych technologii, koszty produkcji bio-składników spadną, czyniąc je bardziej dostępnymi również dla mniejszych marek.
Możliwe, że powstaną biobanki składników – biblioteki laboratoryjnych drobnoustrojów produkujących np. witaminy, przeciwutleniacze, pigmenty – z usług których będą korzystać firmy kosmetyczne na całym świecie, stabilizując swoje łańcuchy dostaw.
Personalizacja na poziomie składu: Coraz lepsze zrozumienie genomu skóry i mikrobiomu konsumenta, wsparte AI, może doprowadzić do ery hiper-personalizowanych formuł. Już teraz 58% kupujących deklaruje większą chęć zakupu u firm oferujących quiz dopasowujący produkty.
W przyszłości zamiast quizu czy podstawowej analizy AI zobaczymy zapewne analizę skóry np. za pomocą aplikacji i drukowanie kosmetyku na miejscu z odpowiednich składników aktywnych. To wyzwanie dla marek masowych – będą musiały udowodnić, że ich gotowe produkty są na tyle inteligentnie zaprojektowane (np. adaptogenne, reagujące na skórę), iż sprostają indywidualnym potrzebom. Ale do tego jeszcze chwila.
Rosnąca rola dowodów i regulacji: Prognozuję, że regulatorzy wprowadzą bardziej precyzyjne definicje i wymagania odnośnie terminów typu „organic”, „clean”, aby chronić konsumentów przed greenwashingiem.
Być może zobaczymy wprowadzenie certyfikatów rządowych potwierdzających np. brak toksycznych zanieczyszczeń czy neutralność klimatyczną produktu. To z jednej strony zwiększy koszty compliance, ale z drugiej – wzmocni zaufanie do branży.
Marki będą musiały jeszcze ściślej współpracować z toksykologami i naukowcami, a także publikować dane o swoim śladzie środowiskowym. Możliwe, że trend transparentności pójdzie tak daleko, że skan produktu w sklepie pokaże klientowi całą historię składników: skąd pochodzą, jak przetwarzane, jaki mają wpływ na skórę (np. dzięki technologiom blockchain w łańcuchu dostaw).
Do tego też jeszcze pewnie chwila ale coś czuję, że jakiś startup technologiczny się za to weźmie i mniejsze marki również będą mogły z tego skorzystać.
Nowe obszary innowacji składników: Horyzont innowacji będzie się poszerzać. Jednym z kandydatów są kannabinoidy następnej generacji – poza popularnym CBD rozwija się badanie innych związków konopi (CBG, CBN, syntetyczne analogi) pod kątem pielęgnacji skóry, choć regulacje będą tu decydujące.
Kolejny kierunek to fuzja beauty i suplementacji (nutrikosmetyki) – składniki wewnętrzne (jak adaptogeny, kolagen do picia) będą komplementarnie oferowane z kosmetykami, aby zapewnić efekt od wewnątrz i z zewnątrz.
Również neurokosmetyki mogą zyskać na znaczeniu – formuły wpływające na zmysły i samopoczucie (np. redukujące stres poprzez aromaterapię, poprawiające nastrój dzięki mechanizmom neuronalnym skóry). To odpowiada trendowi holistycznego podejścia do urody jako części wellness.
Gdybym miał inwestować w jakiś nowy brand to pewnie nutrikosmetyki, neurokosmetyki i fuzja biotechnologii byłaby w zakresie moich zainteresowań.
Wpływ na rynek i konkurencję: Trendy te prawdopodobnie zwiększą konkurencję zarówno między dużymi koncernami, jak i pomiędzy nimi a markami niezależnymi.
Wielcy gracze już inwestują w startupy i własne laboratoria zielonej chemii, by nie zostać w tyle (np. Estée Lauder inwestuje w firmy biotechnologiczne, Unilever tworzy fundusze venture capital beauty).
Marki niszowe natomiast będą dalej wyrastać, wypełniając mikro-nisze (np. tylko kosmetyki dla kobiet 50+ z fitohormonami). Dla konsumentów oznacza to większy wybór, ale też potrzebę bardziej świadomej selekcji.
My też mamy wewnętrzną inicjatywę uruchomienia akceleratora dla młodych marek kosmetycznych. Jest sporo ciekawych marek w sektorze consumer / retail brands, które z uwagi na brak finansowania czy kiepską organizację procesów nigdy nie osiągną oczekiwanej skali.
Spodziewam się, że ci słabsi gracze, którzy nie zainwestują w innowacje lub zlekceważą transparentność, stracą udziały w rynku.
Z kolei ci, którzy umiejętnie połączą naukę, naturę i komunikację, mogą liczyć na lojalność i marketing szeptany ze strony zadowolonych klientów.
Co to oznacza dla Ciebie?
Innowacje w składnikach kosmetycznych to nie chwilowa moda, lecz trwała ścieżka rozwoju branży.
Zarówno niezależne marki, jak i sieci handlowe inwestujące w marki własne muszą wpisać te trendy w swoje strategie, bo w perspektywie kolejnych lat będą one tylko zyskiwać na sile.
Kto już teraz zbuduje kompetencje i wiarygodność w zakresie nowych składników – ten ugruntuje swoją pozycję rynkową na przyszłość.
Ci zaś, którzy zlekceważą te sygnały, ryzykują pozostanie w tyle w świadomości coraz bardziej wymagających konsumentów.
W świecie beauty jutra wygrają ci, którzy połączą innowacyjność z odpowiedzialnością – dostarczając produkty skuteczne, bezpieczne i zgodne z duchem czasu.
PS – Kiedy będziesz gotowy, oto 2 sposoby, jak mogę Ci pomóc:
Chcesz stworzyć własną markę kosmetyczną z unikalnymi produktami, idealnie dopasowanymi do Twojej wizji? Zaplanujmy wspólnie każdy etap – od formuły po opakowanie. Umów się na BEZPŁATNĄ konsultację TUTAJ.
Potrzebujesz szybkiego startu dzięki gotowym formułom white label? Wprowadź swoje produkty na rynek pod własnym brandem bez zbędnych opóźnień. Sprawdź naszą ofertę i umów BEZPŁATNĄ konsultację TUTAJ.
Do zobaczenia!
Mariusz